Домой Polish — mix Bożena Dykiel lubi spojrzeć w lustro — i być z siebie zadowoloną

Bożena Dykiel lubi spojrzeć w lustro — i być z siebie zadowoloną

138
0
ПОДЕЛИТЬСЯ

Mówi o swoim mężu „pan Rysiu”. Poznali się w 1976 roku i do dziś są razem. Dochowali się dwóch córek i czwórki wnuczków. Czego więcej potrzeba im do szczęścia?
Bożena Dykiel lubi spojrzeć w lustro — i być z siebie zadowoloną
Mówi o swoim mężu „pan Rysiu”. Poznali się w 1976 roku i do dziś są razem. Dochowali się dwóch córek i czwórki wnuczków. Czego więcej potrzeba im do szczęścia?
To już dwadzieścia lat, od kiedy weszła na plan telenoweli „Na Wspólnej”, żeby wcielić się w postać Marii Zięby. Dzięki niej jest cały czas obecna na małym ekranie i nie narzeka na brak pracy. Poza tym zajmuje się domem i ogrodem. Od prawie pół wieku jest żoną tego samego mężczyzny. Zawsze wyraża się o nim z szacunkiem i miłością. Wszystko to sprawia, że świetnie się trzyma mimo upływu czasu.
— Staram się dbać o siebie. Chodzę do kosmetyczki, chodzę do fryzjera, ćwiczę codziennie, jeśli nie mam zdjęć. Trenuję sama w domu, na macie i z hantelkami. Żeby mieć dobrą figurę, żeby nie być zaniedbaną, bo nie ma nic gorszego niż po prostu patrzeć w lustro i siebie nie lubić, prawda? No, nie można się zapuścić – mówi w „Gazecie Wyborczej”.
Jej tata był Krakusem, a mama pochodziła z Kresów. Poznali się w czasie wojny. Mama miała już dwójkę dzieci i wcześnie owdowiała. Ponieważ była wyjątkowej urody, szybko znalazła nowego męża. Mała Bożenka przyszła na świat w Grabowie, gdzie mieszkała jej babcia. Potem jednak przeprowadziła się z przyrodnim rodzeństwem i rodzicami do Warszawy, która powoli podnosiła się z ruin. Wychowywała się w kamienicy przy ulicy Spacerowej.
— Mama robiła zakupy w Supersamie przy placu Unii, gdzie wszystko można było wystać. Wcześniej w tym miejscu był targ, więc rano słychać było stukot kopyt końskich ciągnących wozy po kocich łbach na Spacerowej. Zimą w miejscu targu było lodowisko, gdzie chodziłam z rodzeństwem poszaleć na łyżwach – wspomina w „Teletygodniu”.
Mała Bożenka zaprzyjaźniła się ze swą rówieśnicą z kamienicy o imieniu Hania. Obie dziewczynki spędzały ze sobą całe popołudnia. Ponieważ rodziców nie było stać na zabawki, robiły sobie wszystko same — ludzików z kasztanów czy lalki ze szmatek.

Continue reading...