Według niemieckich mediów Polska uprzedziła poszukiwanego w związku z wybuchem gazociągu Nord Stream Wołodymyra Z. Mężczyzna miał opuścić nasz kraj przy pomocy samochodu na dyplomatycznych tablicach rejestracyjnych. Źródła ‘Der Spiegla’ z niemieckich służb powiedziały, że ‘nie zapomną tego Polsce’. Szef polskiego MSZ Radosław Sikorski odpowiedział na doniesienia w tej sprawie.
W połowie sierpnia niemieckie media («Die Zeit», ARD i «Süddeutsche Zeitung») poinformowały, że Federalna Prokuratura Generalna Niemiec poszukuje mężczyzny w związku z wybuchem gazociągu Nord Stream na Morzu Bałtyckim. «Podejrzenie pada na Ukraińca, którego ostatnie miejsce zamieszkania miało znajdować się w Polsce» — opisywał «Die Zeit». Jak się okazało, nurek podejrzewany o udział w wysadzeniu gazociągu wyjechał z Polski do Ukrainy.
REKLAMA
Zobacz wideo Paweł Reszka o upokarzającym ambasadora Rosji wystąpieniu Sikorskiego
Niemcy «nie zapomną» tego Polsce. Radosław Sikorski odpowiada
W tym tygodniu z kolei niemiecka prasa zasugerowała, że polskie władze «mogły ostrzec» Ukraińca. Źródła dziennika «Der Spiegel» z niemieckich służb przekazały, że «nie zapomną tego Polsce». Ponadto gazeta, która powołała się na swoich informatorów, doniosła, że Ukrainiec przekroczył granicę w Korczowej samochodem należącym do ukraińskiej ambasady w Warszawie, który posiadał dyplomatyczne tablice rejestracyjne. Wołodymyr Z. wrócił do kraju po ponad dwóch latach — wyjechał z Kijowa w lutym 2022 roku.
«Berlin jest przekonany, że Warszawa ostrzegła poszukiwanego. Na korytarzach niemieckich władz mówi się, że polscy urzędnicy mówili: ‘Dlaczego mielibyśmy go aresztować? Jest dla nas bohaterem!'» — czytamy w artykule.
Do doniesień «Der Spiegla» odwołał się w mediach społecznościowych minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.