Sławomir Mentzen oficjalnie rozpoczął swoją kampanię przed wyborami prezydenckimi. Polityk będzie reprezentował Konfederację. — Ja nadaję się do działania, realizacji celów. Jeżeli wygram te wybory, będę najaktywniejszym prezydentem w historii pod względem złożonych i zawetowanych ustaw — zapowiedział. Jako priorytety wskazał bezpieczeństwo i gospodarkę, m.in. likwidację ‘zbędnych spółek Skarbu Państwa’.
Konfederacja stała się pierwszą partią na polskiej scenie politycznej, która oficjalnie przedstawiła swojego kandydata na prezydenta w wyborach w 2025 roku, choć te nie zostały jeszcze ogłoszone. Wcześniej jeden z liderów ugrupowania i wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak proponował PiS wspólnego reprezentanta i przeprowadzenia «prawyborów na całej prawicy». Partia Jarosława Kaczyńskiego nie była tym zainteresowana. Ostatecznie kandydatem Konfederacji został Sławomir Mentzen.
REKLAMA
Zobacz wideo Tusk i Bosak oficjalnie zrezygnowali z wyścigu prezydenckiego
Mentzen rozpoczął wyścig o Pałac Prezydencki. To zaproponował w kwestii bezpieczeństwa i polityki zagranicznej
Sławomir Mentzen swoje wystąpienie na konwencji inaugurującą jego kampanię prezydencką rozpoczął od kwestii związanych z bezpieczeństwem. Skrytykował przy tym rządzących, którzy jego zdaniem nie przygotowują się do ewentualnego konfliktu zbrojnego. A ten, jak przyznał, jest realnym zagrożeniem. — Prawdziwego sprzętu do dyspozycji żołnierzy mamy coraz mniej. Jesteśmy coraz słabsi, mamy coraz mniej przeszkolonych rezerwistów, nasz przemysł zbrojeniowy jest coraz słabszy — twierdził. Mówił, że państwowe firmy zbrojeniowe nie dają rady, a prywatne «są tłamszone». Stwierdził także, że sprzętu, jaki obecnie posiada polska armia, «Rosjanom starczyłoby na trzy dni wojny». Inną bolączką, jego zdaniem, jest wysoki średni wiek rezerwistów. Przekonywał, że obecnie jest to 50 lat.
Mentzen kandydatem na prezydenta. «Wiele osób jest zawiedzionych»
Krytycznie odniósł się również do Unii Europejskiej. — To nie koniec zagrożeń. Mamy Unię Europejską, która coraz konsekwentniej ewoluuje w kierunku superpaństwa. Urzędnicy brukselscy, politycy niemieccy chcą doprowadzić do przejęcia kolejnych konsekwencji od państw członkowskich. (.) Jak patrzę na obecnych prezydentów czy też poprzednich, polskich premierów, to znikąd nadziei. Bo obie strony tego sporu robiły, co mogły, żeby na raty oddawać naszą suwerenność, kompetencje Unii Europejskiej. To przecież Donald Tusk podpisał traktat lizboński, ale to Lech Kaczyński go ratyfikował. To politycy PiS-u zgodzili się na Zielony Ład — mówił. Następnie stwierdził, że UE «chce wykorzystać tę władzę» do wprowadzenia «szalonej polityki klimatycznej». Jego zdaniem przez to coraz więcej firm przenosi się do Azji, a do Europy «ściągani są inżynierowie z Afryki».
Do tematu polityki europejskiej wrócił także później. — Nie możemy oddać naszej suwerenności biurokratom z Berlina i Brukseli — mówił. — Nie możemy zastąpić naszej kultury przez lewicową, negującą prawdę, rozum, piękno, ideologię, którą chce nam wszczepić polski rząd, Unia Europejska i wielkie międzynarodowe korporacje — dodał. Kandydat Konfederacji nie ominął także tematu sytuacji na granicy. — Jeżeli ktoś nielegalnie będzie chciał forsować granicę państwa polskiego, powinno się do niego po prostu strzelać. A na zachodniej granicy, jak jeszcze raz przyjedzie niemiecki radiowóz podrzucać nam imigrantów, to tych niemieckich policjantów aresztujemy, a radiowozy zarekwirujemy — powiedział.
W temacie polityki zagranicznej mówił dużo o suwerenności Polski, która jego zdaniem może być zagrożona. — Polscy premierzy i prezydenci chodzą cichutko, na paluszkach, żeby, broń Boże, nie urazić niczyich zagranicznych uczuć.