Jak się okazuje, Donald Trump na czas rozmów z Władimirem Putinem wstrzymał możliwość atakowania obiektów w Rosji amerykańskim uzbrojeniem. Teraz na to zezwolił. Ale czy to coś zmieni?
Rosyjski resort spraw zagranicznych znów podkreślił, że na razie nie ma mowy o spotkaniu Władimira Putina z Wołodymyrem Zełenskim. Można się było spodziewać, że Rosjanie będą sabotować proces pokojowy. Tymczasem wiceprezydent J.D. Vance stwierdził, że USA uzyskały od Rosji koncesje, czyli że Moskwa zeszła z żądań. Zamiast czterech obwodów (jeden z nich ma już praktycznie w całości, ługański) teraz chce tylko donieckiego. Czyli z żądań kosmicznie nie do spełnienia zeszli do żądań nie do spełnienia, bo Ukraińcy w zamian za mgliste obietnice nie wycofają się z umocnionych pozycji obronnych.
Nie wiadomo też, na jakiej podstawie J.D. Vance twierdzi, że Rosja nie chce już ustanawiać marionetkowego rządu w Kijowie, skoro ta cały czas powtarza, że do tego dąży (trzeba zlikwidować „pierwotne przyczyny konfliktu”). Co są warte rosyjskie obietnice, to Amerykanie powinni już wiedzieć. Wszak załatwili spotkanie Putina z Zełenskim, prawda?
Według państw bałtyckich i Finlandii Rosjanie zwiększają intensywność zakłócania GPS do tego stopnia, że nad Bałtykiem nie można już na tym polegać.