Iga Świątek pokonała Jekatierinę Aleksandrową 2:1 (1:6, 7:6, 7:5) i została mistrzynią Korea Open 2025. Zdobyła 500 pkt i nieco zbliżyła się do Aryny Sabalenki w rankingu WTA.
To nie był dzień Polki, ale ani na moment nie zwątpiła w siebie i dzięki temu po Wimbledonie i Cincinnati okazała się niepokonana w Seulu.
Zaczęło się od nerwów Polki i pewności w grze Rosjanki. Nie pomogły zmiana rakiety ani pojedyncze wygrane piłki. Po trzykrotnym przełamaniu Aleksandrowa szybko wygrała seta 6:1. Imponowała spokojem i pewnym serwisem. To był smutny widok, gdy nasza faworytka tak zdecydowanie ustępowała rywalce.
Po wizycie w szatni podopieczna Wima Fissette’a przełamała serwis rywalki na początku drugiego seta (Aleksandrowa pomogła też błędami). Ale to nie był znak trwałej zmiany, bo Rosjanka natychmiast odrobiła straty, a dalej – choć przełamań już nie było – lepsze wrażenie ciągle robiła przeciwniczka Igi.
Polka z mozołem zbierała punkty, zmagała się z returnową słabością, ale nie oddawała własnych gemów. Tak doszło do tie-breaka, w którym nastąpiła metamorfoza serwisowa naszej mistrzyni. Wygrana 7:3 w tej dogrywce i 7:6 w całym secie. Kilkanaście minut wcześniej trudno było o optymizm, ale Świątek nigdy nie poddaje się do ostatniej piłki.