Donald Trump chciałby, aby Rosja ponownie stała się ważnym dostawcą paliw do Europy. Budzi to liczne kontrowersje w krajach Unii, jak też i na amerykańskim „podwórku”. To przecież amerykańska branża węglowodorowa zarabia krocie po odcięciu
• Wiarygodność Rosjan jako dostawców jest bardzo niska, nie wiadomo, ilu chętnych byłoby na rosyjski gaz.
Jak donosi amerykański dziennik «The Wall Street Journal», amerykańska administracja przekazała do europejskich stolic jednostronicowe dokumenty, w których nakreśla plany odbudowy powojennej Ukrainy. Dla nas najciekawsze kwestie dotyczą powrotu Rosji do światowej gospodarki, w tym rosyjskiego gazu.
Część europejskich urzędników, którzy widzieli dokumenty, przekazała, że nie była pewna, czy traktować niektóre z propozycji poważnie.
Jeden z rozmówców dziennika porównał je do pomysłu amerykańskiego prezydenta na budowę riwiery w Strefie Gazy. Inny, odnosząc się do kwestii rosyjskiej energii, powiedział, że jest to gospodarcza wersja «Jałty», z tym że rosyjskiej zwierzchności (tym razem paliwowej) miałaby podlegać nie tylko środkowa część kontynentu, ale także zachodnia i południowa.
Amerykańska administracja tymi opiniami wydaje się nie przejmować. Dla niej najważniejsze jest to, że firmy ze Stanów Zjednoczonych mogłyby inwestować w rosyjskie strategiczne sektory, takie jak wydobycie pierwiastków ziem rzadkich i poszukiwanie ropy w regionie Arktyki.