Michał to 18-latek z Myślenic potrzebujący pomocy w walce z chorobą. Glejak, który zdiagnozowano u niego, kiedy miał 9 lat, po długiej przerwie zaatakował ponow
Wtedy, 9 lat temu, guza nie dało się wyciąć w całości, w 2012 roku pojawił się kolejny, w tym razem w rdzeniu kręgowym. Jakby tego było mało, chłopcu trzeba było wszczepić zastawkę, pojawiła się padaczka i inne problemy ze zdrowiem. Na szczęście lekarzom udało się powstrzymać rozsiew nowotworu. Od 2015 roku, kiedy skończył brać chemioterapię, jego życie wróciło do normy, a przynajmniej stało się dużo spokojniejsze. Do minionych wakacji… W wakacje częściej zdarzały się ataki padaczki. Drętwiała mu też lewa strona ciała. Na początku września przeszedł badanie rezonansem. Wynik nie pozostawił wątpliwości: guz na nowo zaczął się rozsiewać. — Lekarze zaproponowali radioterapię albo lek.
Nie powiedzieli, co będzie lepsze. To najgorsze wybory przed jakimi stają rodzice, bo wiadomo, że każdy chciałby dla swojego dziecka jak najlepiej. Co wybrać? Przy radioterapii, że względu na rozsiew, musiałby mieć naświetlaną całą głowę i kręgosłup — mówi Iwona Brózda, mama Michała. Wybrali lek. Zanim jednak zostanie mu podany, Michał musi przejść szereg badań. Potem lek trzeba sprowadzić i zapłacić. Bo nie jest refundowany, a przynajmniej nie pacjentom takim jak on, z glejakiem. — Kiedy w internecie ukazał się dla Michała pojawiły się pod nim komentarze, że przecież lek jest refundowany. To mnie zaskoczyło, bo od lekarzy słyszałam coś innego. Poszłam jeszcze raz spytać, sprawdzić, upewnić się. Nie chcę być posądzona o to, że chcę się wzbogacić na cierpieniu swojego dziecka. I usłyszałam, że owszem, jest refundowany kiedy chodzi o leczenie czerniaka, ale przy glejaku już nie — mówi pani Iwona. Plan jest taki: Michał dostanie lek przez miesiąc, a po tym czasie lekarze sprawdzą, czy przynosi efekty, czy nie. W zależności od tego będą mu podane kolejne dawki. Szacunkowy koszt miesięcznej terapii to ok. 13 tys. zł. — Gdyby koszty terapii okazały się niższe, to zebrana nadwyżka zostanie przekazana na rzecz innych potrzebujących pacjentów. Dlatego zbiórka prowadzona jest na koncie fundacji „Nasze dzieci” — mówi mama Michała. Jego numer to: 76 1240 1109 1111 0010 1163 7630 (koniecznie z dopiskiem „Michał Brózda”). — Serdecznie dziękuję wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób zaangażowali się w pomoc Michałowi — mówi pani Iwona. Michał jest uczniem II LO w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych — Małopolskiej Szkole Gościnności i to właśnie jego szkoła ruszyła mu z pomocą jako jedna z pierwszych. W środę na przerwach uczniowie częstowali kawą i domowym ciastem, a kto chciał, mógł wrzucić do puszki datek. Udało się zebrać 4086 zł, a dodatkowo nauczyciele dołożyli z przeprowadzonej pośród siebie «zrzutki» 970 zł. Z kolei myślenicki Teatr przy Drodze i Grupa Mirakl, zagrały w niedzielę spektakl charytatywny. Efekt to zebrane dla na lek dla Lichała 4141 zł i 15 euro. Na razie, na początek, pieniądze są. Czy to wystarczy, czy potrzebna będzie większa kwota nie wiadomo. Może się okazać, że lek trzeba przyjmować nawet cztery lata. Mama Michała czeka na kosztorys leczenia.