Niedzielne wybory na Malediwach najpewniej umocnią autokratyczną władzę — a także wpływy Chin na Oceanie Indyjskim.
Republika Malediwów to 1,2 tys. wysepek rozsianych na obszarze 20 tys. km kw pośrodku Oceanu Indyjskiego.
Z pozoru to państwo powinno znajdować się jedynie w obszarze zainteresowań turystów – ze 199 zamieszkałych wysp aż 111 jest przeznaczone wyłącznie pod ekskluzywną turystykę – tymczasem rozwojowi wydarzeń na Malediwach z uwagą przyglądają się najważniejsi światowi gracze. Prezydent zamyka sędziów
W niedzielę odbędą się tam wybory. Ich wynik jest raczej przesądzony – prezydent Abdulla Yameen, po uwięzieniu lub wygnaniu konkurentów, zdobędzie drugą pięcioletnią kadencję.
Jego „kampania wyborcza” zaczęła się już w lutym, gdy sąd najwyższy nieoczekiwanie kazał uwolnić więźniów politycznych. Gdyby Yameen posłuchał, mógłby stracić większość w parlamencie i szanse na reelekcję. Groziłby mu nawet impeachment. Dlatego zamiast uwolnić rywali, wprowadził stan wyjątkowy i zamknął sędziów. Uwięził też swojego przyrodniego brata, 80-letniego Maumoona Gayooma – w czerwcu dostał on wyrok więzienia za próbę przewrotu.
