Andrew Tate, samozwańczy król «toksycznej męskości», jeszcze niedawno bezkarnie obrażał kobiety i chwalił się w mediach społecznościowych swoim bogactwem. Kiedy na Twitterze wdał się w pyskówkę z Gretą Thunberg nie przewidział, jakie będą tego konsekwencje. Okazało się, że policja w Rumunii, gdzie mieszka, od dawna miała na niego oko. Filmik, w którym dostarczono mu pudełko pizzy, pozwolił go namierzyć. Ciążą na nim poważne zarzuty.