28 listopada premier Beata Szydło wraz z kilkoma ministrami udała się do stolicy Wielkiej Brytanii na konsultacje międzyrządowe z premier Theresą May oraz członkami jej rządu.
To, do jakiego zamieszania doszło na pokładzie embraera, ujawnił tylko Zbigniew Parafianowicz z «Dziennika Gazety Prawnej», mimo że rządowej ekipie towarzyszyło wielu dziennikarzy.
Następnie sprawą zainteresowali się m.in. posłowie Platformy Obywatelskiej, którzy zwołali specjalną konferencję prasową i domagali się od polskiej premier wyjaśnienia całego zamieszania.
— Gdyby nie fakt, że obsługa na lotnisku w Londynie i pilot cywilny nie zgodzili się na , mogło dojść do kolejnej katastrofy — mówił poseł PO Marcin Kierwiński.
Po wizycie u brytyjskiej premier na pokład samolotu na lotnisku w Luton weszli zarówno członkowie rządowej delegacji z premier na czele jak i osoby (w tym dziennikarze) towarzyszące delegacji.
Na pokład jednego, powrotnego embraera weszła ta sama liczba osób, która przyleciała do Londynu dwoma samolotami. w efekcie był źle wyważony.
Dopiero po sprzeciwie kapitana samolotu część osób z powrotnego rejsu zdecydowała się jednak zostać na lotnisku i poczekać 6 godzin na następny lot.
