Домой Polish — mix Były rzecznik KNF: bez naszego ostrzeżenia ws. Amber Gold, poszkodowanych mogłoby być...

Były rzecznik KNF: bez naszego ostrzeżenia ws. Amber Gold, poszkodowanych mogłoby być więcej

441
0
ПОДЕЛИТЬСЯ

NewsHubPo otrzymaniu sygnału z mediów przeanalizowaliśmy publiczne dane dot. Amber Gold i zdecydowaliśmy o wpisaniu spółki na listę ostrzeżeń — zeznał Dajnowicz, b. dyrektor departamentu komunikacji społecznej Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego, b. rzecznik KNF.
Podczas wtorkowego przesłuchania członkowie komisji śledczej pytali świadka m.in. o kwestię wpisania spółki Amber Gold na listę ostrzeżeń KNF. Miało to miejsce 30 października 2009 r.
Dajnowicz poinformował, że departament, którym kierował, odpowiadał m.in. za tę listę oraz za kontakt z mediami. Jak dodał, dziennikarze radiowi 30 października 2009 r. przekazali KNF informację o reklamach Amber Gold mówiących o 10-proc. lokacie w złoto. «To hasło sugerowało, że spółka może prowadzić działalność polegającą na przyjmowaniu środków bez licencji» — powiedział.
«30 października 2009 r. dostaliśmy sygnał z mediów (ws. Amber Gold — PAP) i tego samego dnia umieściliśmy spółkę na liście ostrzeżeń publicznych» — wskazał.
Mówił też, że decyzję o wpisaniu Amber Gold na listę ostrzeżeń podjął sam, na podstawie publicznych informacji. Czyli, jak doprecyzował, «reklam oraz strony internetowej spółki».
Posłanka PiS Joanna Kopcińska dopytywała, czym jest lista ostrzeżeń KNF i po co są na niej umieszczane spółki. «Lista ostrzeżeń jest częścią serwisu internetowego KNF (…). To jest pewna forma sygnału, ostrzeżenia dla potencjalnych klientów (danej spółki — PAP)» — odpowiedział jej Dajnowicz.
Zaznaczył, że na liście tej bez wyroku sądu czy zaawansowanego postępowania karnego nie można pisać, że dana osoba, czy firma jest oszustem. «Można pisać, że nie ma licencji, bo to jest prawda» — mówił, nawiązując do przypadku Amber Gold.
Świadek zeznał też, że o wpisaniu Amber Gold na listę ostrzeżeń poinformował departament prawny UKNF, a także przewodniczącego Komisji.
«Sygnał od nas poszedł do departamentu postępowań, który robił dalej analizy prawne. Ta analiza zakończyła się półtora miesiąca później, złożeniem zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa» — podkreślił.
Witold Zembaczyński (N) pytał m.in. o podstawę prawną prowadzenia listy ostrzeżeń publicznych. Dajnowicz powiedział, że nie było wtedy przepisu, który regulowałby prowadzenie takiej listy, ale fakt jej prowadzenia wywiedziono z «celów, zadań KNF, w szczególności z takiego zadania, jak prowadzenie działalności edukacyjnej i informacyjnej».

Similarity rank: 3.3
Sentiment rank: -1.8