Młodzi Polacy wciąż są przesiąknięci duchem Światowych Dni Młodzieży – uważa kard Stanisław Dziwisz który przebywa w Rzymie na pielgrzymce
Młodzi Polacy wciąż są przesiąknięci duchem Światowych Dni Młodzieży – uważa kard. Stanisław Dziwisz, który przebywa w Rzymie na pielgrzymce dziękczynnej za ubiegłoroczne spotkanie młodych w Krakowie. W rozmowie z KAI metropolita senior archidiecezji krakowskiej podkreśla, że należy zrobić wszystko, by pogłębiać owoce ŚDM, wśród których wymienia przede wszystkim wolontariat.
KAI: Czym Polacy mogli pochwalić się podczas ŚDM przed młodymi ludźmi z różnych stron świata?
Kard. Stanisław Dziwisz: Uczestnicy ŚDM byli bardzo zainteresowani Polską: polską kulturą, ale przede wszystkim polską religijnością. Co ich uderzyło? Przede wszystkim to, że ludzie są w Kościele, że młodzi są w Kościele. Uderzyło ich, jak się modlą, jak śpiewają, że przyklękają na podniesienie i gdy przyjmują komunię świętą. Myślę, że właśnie z tym wspomnieniem wrócili do swoich krajów, zwłaszcza w Europie.
Poza tym, uderzyło ich to, że w Polsce jest wolność wyznania: można się modlić i śpiewać na ulicy, czego w innych krajach zachodniej Europy nie ma. Mówi się o wolności religijnej, ale tego, zdaje się, nie ma w takim zakresie, jak w Polsce. Podkreślano też wielkie otwarcie na gości z zagranicy, którzy poczuli się w naszym kraju jak u siebie, zaakceptowani. Co więcej, po ich odjeździe zostały dobre wspomnienia.
Spotykam wielu proboszczów w naszej archidiecezji, którzy mówią: to, co włożyliśmy w przyjęcie młodzieży na ŚDM, to nic w stosunku do tego, co od niej otrzymaliśmy. Ludzie byli zbudowani młodzieżą, która mówiła jednym językiem, czyli językiem miłości. Od tej młodzieży Polska może się nauczyć jedności, solidarności, życzliwości i pokoju, który płynie z postawy wiary.
— Co zostało po ŚDM w Krakowie, poza pięknymi wspomnieniami i obrazami, które wciąż mamy przed oczami?
— Atmosfera ŚDM nadal trwa. To jest wspaniałe. Duszpasterze młodych starają się, by w dalszym ciągu być z młodzieżą i skorzystać z tego, czego się nauczyliśmy, żeby ten nastrój, który zmienia postępowanie i duchowość, trwał jak najdłużej. Przykładem są tu „Rekolekcje dla nas i całego świata” organizowane w Łagiewnikach, ale także te, które odbyły się na Tauron Arenie i zgromadziły ok. 22 tys. uczniów szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych. To nie tylko program artystyczny i kulturalny, ale także kilka godzin modlitwy i spowiedź. Byłem tam z nimi i zobaczyłem, że ta młodzież jest dobra i przesiąknięta duchem lipcowego spotkania w Krakowie. Takich rekolekcji jest więcej: u dominikanów, u św. Anny i w wielu innych miejscach. Z tego Kościół krakowski się bardzo cieszy.
— Ale Światowe Dni Młodzieży, jak się okazuje, były ważnym wydarzeniem nie tylko dla ludzi wierzących?
— Te spotkania dały do myślenia wszystkim. Również tym, którzy się bali tych Dni, i tym, którzy są daleko od Kościoła i Ewangelii. Im dał do myślenia widok młodych: zdolnych, otwartych, dynamicznych, którzy cieszą się z tego, że są ludźmi wierzącymi, czytają Pismo Święte, przystępują do sakramentów. Takich ludzi też spotykam często. Żałują, że się nie zaangażowali w przyjęcie młodzieży. Na szczęście coś w nich pozostało.
— Jak nie zmarnować tego potencjału, który wyzwolił się w czasie ŚDM w Polsce?
— Potrzebne jest zaangażowanie zarówno duchowieństwa, jak i ludzi świeckich. Musimy jeszcze bardziej rozwinąć wolontariat, który w czasie ŚDM był znaczący. To armia zaangażowanych, pogłębionych intelektualnie i duchowo osób. O ten potencjał trzeba zadbać, aby ci młodzi trwali, aby rozwijali się i przyczyniali do budowy Kościoła w tych warunkach, w jakich dziś żyjemy. Trzeba absolutnie dużo uwagi poświęcić dobrze ukierunkowanemu wolontariatowi.
— Wysłuchaliśmy tu w Rzymie głosów wielu osób z całego świata, które gościły w Krakowie na ŚDM. Co najbardziej uderzyło Księdza Kardynała w opiniach, którymi się z nami dzielili?
— Spotkaliśmy się z przedstawicielami niemal wszystkich krajów uczestniczących w lipcowych Dniach i wszyscy wspominali je z entuzjazmem. Oczywiście była dyskusja, jak poprawić w przyszłości pewne kwestie logistyczne, ale ona stanowiła margines. Te głosy, dotyczące np. transportu czy wyżywienia, z pewnością przydadzą się delegacji z Panamy, która dość licznie uczestniczyła w obradach. Był ogromny entuzjazm, ze wszystkich stron dało się słyszeć „Kraków” wymieniany we wszystkich możliwych językach. Spotkaliśmy się z wyrazami ogromnej sympatii dla młodzieży polskiej, z uznaniem dla naszej kultury i gościnności, dla wysiłku włożonego w przygotowania i przeprowadzenie ŚDM w Krakowie. Serce rosło z radości.
— Tymczasem, zanim młodzi spotkają się w Panamie, przed Kościołem jest jeszcze perspektywa synodu biskupów poświęconego młodzieży…
— Ojciec Święty był zafascynowany tym, co widział w Krakowie. Tegoroczne Orędzie do młodych zaczyna się od bardzo ciepłych wspomnień na ten temat, od wspomnień Łagiewnik i miłosierdzia, polskich świętych, patronów młodzieży. Myślę, że te przeżycia przyczyniły się do tego, że sprawa młodzieży, zawsze aktualna w Kościele, będzie tematem synodu. Trzeba ten temat pogłębić i przyswoić światu troskę o młodych. Musimy sobie bowiem powiedzieć, że nie wszędzie młodzi są blisko Kościoła. Ta młodzież nie jest zła, trzeba tylko wiedzieć, jak do niej trafić, by pokazać jej piękno Kościoła i zachwycić Ewangelią.