Polscy eksporterzy nadal borykają się ze skutkami sankcji gospodarczych nałożonych na Rosję, szukając alternatywnych kierunków ekspansji. Co nowego proponują eksporterom państwo instytucje we współpracy z bankami? I szerzej – jak wejść na t
Rosyjskie “kontr-sankcje” wymusiły na polskich eksporterach poszukiwanie nowych, często dalekich rynków zbytu i potrzebę nawiązywania nowych kontaktów handlowych. Ale do poszukiwań nowych szans, rynków, odbiorców i partnerów skłania także sytuacja gospodarcza w Europie. Gospodarki krajów UE będące głównymi odbiorcami polskiego eksportu przestają być “generatorami popytu” – szczególnie gdy uwzględnimy ambicje i dynamikę wielu polskich firm. Europa robi się dla nas za ciasna. Polscy eksporterzy radzą sobie z nowymi wyzwaniami bardzo dobrze. Liczby nie kłamią. Otwarcie bieżącego roku w wymianie handlowej z zagranicą wiele obiecywało, celując nawet nieco ponad prognozy uważane za optymistyczne. Według statystyk Narodowego Banku Polskiego eksport w okresie I–III 2017 wyniósł 47 974 mln euro, czyli o 11,2 proc. więcej niż w roku poprzednim. Z danych GUS wynika, że okresie styczeń — kwiecień eksport w cenach bieżących wyniósł 278 841 mln zł, a import 275 604,6 mln zł. Dodatnie saldo wyniosło wobec tego 3 236,4 mln zł. W porównaniu z odpowiednim okresem ubiegłego roku eksport wzrósł o 6,2 proc., a import o 9 proc. Dane za sam kwiecień nie są już tak dobre, ale jak twierdzą analitycy, po bardzo dobrym marcu, kwiecień zwykle wypada słabiej.
W sprawozdaniu GUS szczególne wrażenie robiły wzrosty sprzedaży do krajów Europy środkowej i wschodniej (31,4 proc.) i krajów rozwijających się (13 proc.) , ale tu pomogła niska baza do porównań z początku ubiegłego roku. Doskonale i bez zastrzeżeń prezentowała się natomiast dynamika sprzedaży do krajów rozwiniętych spoza Unii Europejskiej – wzrost na poziomie 19 proc. osiągnięto mimo wysokiej bazy.