Dziewczyna, która kilka dni walczyła o życie w szpitalu po zażyciu narkotyków, zmarła. Miała 14-lat.
14-letnią dziewczynę z klatki schodowej przewieziono do szpitala. Trafiła tam w środę. Od tamtego czasu jej stan się pogorszył, w piątek zapadła w śpiączkę. Sprawdził się najgorszy scenariusz — nastolatka zmarła.
Sprawą zajmuje się poznańska komenda policji Nowe Miasto. Zatrzymano już siedem osób, z czego cztery zostały aresztowane, jedna ma dozór policyjny, a dwie 16-latki przebywają w ośrodku dla nieletnich.
Prokuratura Rejonowa Poznań – Nowe Miasto wszczęła śledztwo w sprawie udostępnienia małoletniej środków odurzających, narażając ją tym samym na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Zobacz też: Dopalacze? «To jakby zjeść trutkę na szczury»
Jak stwierdził znajomy 14-latki, wzywał pogotowie dwukrotnie. Za pierwszym razem ratownicy nie przyjechali.
Do tych słów odniosło się podotowie . — Nie wspomniał nic o możliwości zatrucia, z rozmowy z dyspozytorem wynika, że dziewczyna była przytomna, słabo się czuła i wymiotowała. (…) Uważam, że decyzja o niewysyłaniu karetki w takiej sytuacji była słuszna — powiedział Marcin Zieliński, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Poznaniu.
Pogotowie zareagowało natychmiast, skonsultowano się również z zespołem toksykologicznym. — Nie wiedzieliśmy, co zażyła pacjentka. To błąd, że pacjenci ukrywają takie informacje. W momencie gdy znamy substancję, możemy odpowiednio zareagować. W przeciwnym wypadku, kierujemy się objawami — dodał Zieliński.