Rozpędzony samochód osobowy uderzył w policyjny radiowóz na autostradzie A4. Policyjne auto stało na pasie awaryjnym w kierunku Rzeszowa. W radiowozie przebywało dwóch policjantów oraz mężczyzna, który wcześniej stracił panowanie nad kierownicą własnego auta i wpadł do rowu. Rannych w wypadku zawieziono do szpitala w Dębicy (województwo Podkarpackie).
Rozpędzony samochód osobowy uderzył w policyjny radiowóz na autostradzie A4. Policyjne auto stało na pasie awaryjnym w kierunku Rzeszowa. W radiowozie przebywało dwóch policjantów oraz mężczyzna, który wcześniej stracił panowanie nad kierownicą własnego auta i wpadł do rowu. Rannych w wypadku zawieziono do szpitala w Dębicy (województwo Podkarpackie).
— Przede wszystkim trzeba zdjąć nogę z gazu. Tutaj bardzo często dochodzi do trudnych zdarzeń, często śmiertelnych — powiedział Polsat News asp. sztab. Paweł Klimek z Komendy Miejskiej Policji w Tarnowie.
W radiowozie w chwili zderzenia przebywał było dwóch funkcjonariuszy tarnowskiej komendy oraz kierowca innego samochodu, który wcześniej na 506 kilometrze A4 (w rejonie Zaczarnia) wpadł w poślizg i wylądował w rowie. Poszkodowani zostali zarówno dwaj policjanci, a także przebywający w ich samochodzie kierowca. Wszyscy zostali przewiezieni do szpitala w Dębicy. Skończyło się na lekkich obrażeniach.
Zdaniem policji, w niektórych przypadkach należy zmniejszyć prędkość. — To, że mamy ograniczenie prędkości do 140km/h na tym odcinku autostrady, to wcale nas nie upoważnia, żeby jechać z taką prędkością lub większą. Tutaj akurat okazało się, że prędkość była zdecydowanie za duża — dodał asp. sztab. Klimek.
Zobacz także:
Nagrał makabryczny wypadek przyjaciela. Motocykl spadł ze skarpy
Pijany komendant rozbił nowy wóz
Bądź pierwszy!
Wyraź swoją opinię!
