Neofaszyści infiltrują służby mundurowe. A antyimigrancka polityka administracji Trumpa i rasistowski język, jakiego używa sam prezydent, tworzą grunt pod rozwój skrajnej ideologii.
Niemal dokładnie rok temu do Charlottesville w Wirginii zjechały setki białych suprematystów i neonazistów, żeby protestować przeciw usunięciu pomnika bohatera konfederatów, gen. Roberta Lee. Było to największe zgromadzenie prawicowej ekstremy w ostatnich dekadach. Neonaziści szli przez miasto z pochodniami, wielu z nich uzbrojonych w strzelby i karabiny. Drugiego dnia zlotu doszło do starć prawicowców z kontrmanifestantami. Jeden z ekstremistów wjechał w tłum samochodem. Zginęła 32-letnia Heather Heyer.
Na rocznicę tamtych wydarzeń neonaziści zapowiadali masowy marsz przez Waszyngton. Impreza nie wypaliła. Do stolicy przyjechała niecała setka suprematystów. Ich demonstracja była kilkukrotnie mniejsza od tłumu otaczających ich dziennikarzy, sił porządkowych i kontrmanifestantów. Na jednym z transparentów antyfaszyści wypisali hasło: „Nie wierzę, że w 2018 roku muszę protestować przeciw nazistom”.
