Są nowe ustalenia w sprawie wypadku z udziałem premier Beaty Szydło w Oświęcimiu. Była ranna poważniej niż przekonywano.
Dziennikarze RMF FM dotarli do opinii biegłych dotyczących obrażeń premier Beaty Szydło. Okazuje się, że informacje przekazywane przez rzecznika rządu i jej współpracowników, z których wynikało, że premier nie stało się nic poważnego, nie do końca były zgodne z prawdą. Z ustaleń RMF FM wynika, że premier miała złamany mostek i żebro.
Opinia biegłych ostatecznie potwierdza, że to zdarzenie trzeba było zakwalifikować właśnie jako wypadek. Eksperci, z którymi rozmawiali dziennikarze RMF FM stwierdzili, że obrażenia jakie odniosła premier należy uznać nawet jako zagrażające życiu.
Tymczaserm dzień po wypadku rzecznik rządu przekonywał, że: „stan premier Beaty Szydło jest stabilny, wszystko jest pod kontrolą, na szczęście nic poważnego się nie stało“. Dodał też, że „nie dolega jej nic poważnego“ oraz zapewnił, że „może wykonywać obowiązki szefowej rządu“.
O dobrym samopoczuciu przekonywała także sama premier.
– Pani premier czuje się dobrze i niebawem może wrócić do swoich obowiązków, a nawet dziś, w każdej chwili podejmować decyzje, które leżą we władaniu premiera – stwierdziła dzień póżniej w RMF FM Beata Kempa, szefowa Kancelarii Premiera.
WP próbowała poprosić o komentarz w tej sprawie rzecznika rządu Rafała Bochenka. Niestety, bezskutecznie.
Do wypadku doszło 10 lutego 2017 r., gdy rządowa kolumna trzech samochodów wyprzedzała fiata seicento. Jego 21-letni kierowca Sebastian K. przepuścił pierwszy samochód, po czym zaczął skręcać w lewo. Wtedy uderzył w drugie w kolumnie auto premier, które następnie uderzyło w drzewo.
W wyniku wypadku ucierpiała premier. Do 17 lutego przebywała w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie. Poważne obrażenia ciała odniósł też jeden z funkcjonariuszy BOR – szef ochrony Beaty Szydło. Lżejsze obrażenia stwierdzono natomiast u drugiego funkcjonariusza BOR, kierowcy pojazdu.
14 lutego Sebastian K. usłyszał prokuratorski zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku. Nie przyznał się do winy.
Śledztwo w sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Krakowie. Nadzór nad nim sprawuje z kolei Prokuratura Regionalna w Krakowie.
Źródło: RMF FM, WP