Start Polish — mix Przybysz ze świata, którego nie ma. Na nowo odczytali piosenki Fogga

Przybysz ze świata, którego nie ma. Na nowo odczytali piosenki Fogga

187
0
TEILEN

– Chcemy, żeby stare było nowe – mówi o istocie płyty „Fogg – pieśniarz Warszawy“ jeden z jej twórców – Marcin Masecki. To on, wraz z Janem Mły…
Młynarski i Masecki nie pierwszy raz zanurzają się w świat przedwojennych szlagierów. Na płycie jazzbandu „Noc w wielkim mieście“ z powodzeniem przypomnieli utwory Adama Astona, Henryka Warsa czy Jerzego Petersburskiego. Po repertuar retro Młynarski sięgał także w innej swojej formacji – Warszawskim Combo Tanecznym. Nic dziwnego, że to do niego zgłosiło się Muzeum Powstania Warszawskiego z propozycją nagrania piosenek Mieczysława Fogga. Z ogromnej puli wybrał 14. – Sporo wtedy myślałem o Foggu. Fenomenów z nim związanych było kilka. Jego kariera trwała bardzo długo – przeszła przez trzy różne światy: Polski przedwojennej, okupacyjnej i powojennej, w której funkcjonował do śmierci. Fogg był jednym z niewielu artystów rozrywkowych z firmamentu, którzy zostali w Polsce po wojnie. Wypełniał lukę, która zaistniała w związku z brakiem takich ludzi jak Hanka Ordonówna czy Adam Aston. Fogg założył ten swój plecak i z nim szedł, dlatego jest tak wyjątkowy. Dał możliwość namacalnego obcowania z przedwojennym światem – opowiadał Jan Młynarski. Najlepszym dowodem, że jest „wytworniej“ niech będzie informacja, że Marcin Masecki zasiadł za klawiaturą wysokiej klasy fortepianu. Dotychczas pianista znany był z ogromnego przywiązania do „pianinka“, kupionego przed laty, notorycznie rozstrojonego instrumentu, z pomocą którego niesie kaganek klasycznej oświaty w środowisko hipsterów. – To wynika ze względów technicznych. Inaczej wyobraziliśmy sobie barwę tego zespołu. W tym przypadku gram dużo basów, odpowiadam za puls, warstwę rytmiczną. Nie ma perkusji ani tuby, więc musiałem za nie nadrabiać. Do tego moje „pianinko“ się nie nadaje – wyjaśniał nam Masecki. Inne jest także podejście. Na krążku „Fogg – pieśniarz Warszawy“ nie znajdziemy raczej muzycznej dekonstrukcji, ekscentrycznego podejścia do kompozycji, do czego przyzwyczaił nas Masecki. Będzie „ładniej“ i spokojniej, co nie znaczy, że płasko i nudno. – Pozwoliłem sobie w tych aranżacjach na kompletną swobodę. To nie tylko akompaniament do wokalu, jest dużo rozdziałów granych tylko przez instrumenty – zastrzegł muzyk. – Znajdziemy tam miszmasz cytatów przedwojennych, a nawet wcześniejszych, bo nawiązujemy do świata operetki XIX wieku. To wszystko zostało oczywiście przefiltrowane przez nas, te moje dekonstrukcje i współczesną panoramę muzyczną – opowiadał. Marcin Masecki przyznał, że wzorował się na brzmieniach przedwojennych orkiestr Fogga i był pod wrażeniem bogactwa inspiracji ówczesnych muzyków. Dostrzegł w twórczości „początek muzycznej globalizacji“. – To próba rekonstrukcji tego niezwykłego muzycznego języka, który polegał na zetknięciu się różnych światów: fascynacji amerykańskim jazzem, tradycji żydowskiej, wpływami rosyjskimi, niemieckimi i tymi z Ameryki Południowej. Było dużo różnych wpływów, które skonstruowały ten unikalny język muzyczny – tłumaczył. Niemniej przemyślana jest także część wokalna. Jak przypomniał Jan Młynarski, Fogg współpracował ze śpiewającymi aktorkami, m.in. Ordonką. – Stąd u nas także dwie wybitne aktorki: Joanna Kulig i Agata Kulesza – wyjaśnił. A Marcin Masecki dodał, że to także pokłosie współpracy przy filmie Pawła Pawlikowskiego „Zimna wojna“, gdzie Kulig i Kulesza grały główne role, a on odpowiadał za muzyczne aranżacje i nauczenie Tomasz Kota ruchów dyrygenta. Czujne oko mogło dostrzec muzyka także w jednej ze scen w klubie jazzowym w roli słuchacza. Na płycie pojawia się także Szymon Komasa, baryton młodego pokolenia, który „wejdzie w buty Fogga w szczytowej formie z lat 30.“. Ale to nie wszystko. – Nie ma mowy o Mieczysławie Foggu bez Chóru Dana, w którym zaczynał. Zastanawialiśmy się co zrobić, żeby to przywołać. Wymyśliliśmy, że nie stworzymy kwartetu profesjonalnych śpiewaków, tylko zrobimy to sami. Chór Dana tworzą więc Marcin Masecki, Piotr Zabrodzki, Tomasz Duda i ja. Muzycy wstaną zza pulpitów, odłożą instrumenty i zaśpiewają trzy piosenki – opowiadał Młynarski. Efekt końcowy będzie można usłyszeć na płycie, ale także na żywo – podczas koncertu. 27 lipca w ramach cyklu Pamiętamy’44 Młynarski-Masecki Jazz Camerata Varsoviensis wystąpi przy Muzeum Powstania Warszawskiego. Ci, którzy nie dotrą będą mogli obejrzeć transmisję w TVN24. Początek o godzinie 21.00.

Continue reading...