Start Polish — mix Zarobki w NBP. Eksperci i politycy PiS: Kaczyński ma narzędzia, żeby przeciąć...

Zarobki w NBP. Eksperci i politycy PiS: Kaczyński ma narzędzia, żeby przeciąć sytuację

258
0
TEILEN

Wyczulony na pazerność Jarosław Kaczyński boi się, że stanie się ona trwałym symbolem rządów „dobrej zmiany“. Dlatego tak bardzo przejął się aferą dotyczącą astronomicznych zarobków współpracowniczek prezesa
– Jeśli doniesienia dotyczące zarobków w NBP się potwierdzą, byłby to fakt niezwykle bulwersujący i oczekiwałbym, że władze tego banku przedstawią opinii publicznej uzasadnienie tak szokująco wysokich zarobków. Jakie kompetencje za nimi przemawiają? – pytał w poniedziałek wicepremier Jarosław Gowin.
Minister nauki odnosił się do informacji, które nie schodzą z czołówek mediów, dotyczących dwóch współpracowniczek prezesa NBP Adama Glapińskiego – szefowej departamentu komunikacji i promocji Martyny Wojciechowskiej oraz dyrektor gabinetu prezesa Narodowego Banku Polskiego Kamili Sukiennik. Ujawniono, że zarobki tej pierwszej – razem z dodatkami, premiami i bonusami – wynoszą nawet ponad 70 tys. zł. To więcej od prezesa NBP. Ta kwota zszokowała opinię publiczną. Zwłaszcza, że odpowiedzi na pytania o kompetencje pracownic NBP wciąż brak.
– Dla nas ważne jest to, co powiedział prezes Kaczyński. Że do polityki nie idzie się dla pieniędzy, że władza powinna być skromna. Nie będę bronił tej sytuacji. W instytucjach publicznych nie powinno być zarobków, które wielokrotnie przewyższają pensje prezydenta i premiera – powiedział Wirtualnej Polsce Jacek Sasin.
Senator Jan Maria Jackowski skierował do szefa NBP niewygodne pytania o zarobki, które jeszcze bardziej podgrzały atmosferę wokół sprawy, poseł Marcin Horała – chyba żartując – stwierdził, że „sprawa zarobków w NBP może wizerunkowo psuć osiągnięcia, które PiS ma w obszarze skromności“, a polityk PiS Tadeusz Cymański zaczepiony przez nas w Sejmie przyznał: – Jeśli sytuacja się nie wyjaśni, nie wykluczam, że sami wprowadzimy jakieś zmiany, które ukrócą tego typu bulwersujące sytuacje.
No właśnie: czy Jarosław Kaczyński – podobnie, jak obniżył pensje posłom, senatorom i samorządowcom, a PiS ścięło zarobki w spółkach skarbu państwa za pomocą tzw. ustawy kominowej – może tak samo zareagować w kwestii zarobków w NBP? To skomplikowana sprawa. Ale możliwa do realizacji.
Czy na poziomie parlamentu można stworzyć rozwiązania, które doprowadzą do obniżenia wynagrodzeń w banku centralnym? – pytamy prof. dr. hab. Witolda Orłowskiego, wybitnego ekonomistę, b. pracownika Banku Światowego i członka Narodowej Rady Rozwoju przy prezydencie RP. – Wielu ludzi zadaje sobie pytanie, ujmując rzecz skrótowo: czy prezes Kaczyński, podobnie jak niedawno w przypadku polityków, może „ściąć“ gigantyczne pensje pracownikom NBP – dopowiadamy.
– Formalnie jest to możliwe – odpowiada prof. Orłowski. Jak? Zmiana ustawy o NBP. – Z całą pewnością da się to zrobić, zasady kreowania polityki płacowej i kadrowej w NBP są zapisane w ustawie. NBP chyba jako jedyna instytucja publiczna ma swobodę kształtowania wynagrodzeń u siebie – twierdzą specjaliści.
– Choć wszelkie zmiany byłyby w moim przekonaniu wysoce szkodliwe – uważa prof. Orłowski. – Boję się rozwiązania ustawowego, które ograniczyłoby swobodę ustalania płac w NBP, bo to by ograniczyło możliwość pozyskiwania przez bank centralny najwyższej klasy specjalistów z tzw. rynku. Z drugiej strony zaś, absolutnie uważam, że Najwyższa Izba Kontroli musi sprawdzić, czy nie ma rażącego naruszania zasady płacenia za kompetencje w NBP, biorąc pod uwagę informacje o zarobkach współpracowniczek prezesa Adama Glapińskiego – przekonuje rozmówca Wirtualnej Polski.

Continue reading...