Sędzia Tomasz Szmydt uciekł na Białoruś i poprosił tamtejszy reżim o ‚opiekę i ochronę‘. O sprawę na sejmowym korytarzu został zapytany Jarosław Kaczyński. Prezes PiS stwierdził, że ’nie miał z tym nic wspólnego‘.
Tomasz Szmydt jest sędzią Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Pracował między innymi w neo-KRS. Był również jednym z bohaterów „afery hejterskiej“ w Ministerstwie Sprawiedliwości, kierowanym wówczas przez Zbigniewa Ziobrę. W poniedziałek (6 maja) podczas konferencji prasowej Szmydt poinformował, że prosi Mińsk o azyl polityczny. Jak stwierdził, robi to w „proteście przeciwko niesprawiedliwej i szkodliwej polityce Polski wobec Białorusi i Rosji“. O sprawę został zapytany Jarosław Kaczyński.
REKLAMA
Zobacz wideo Dariusz Joński o starcie Obajtka w wyborach: Kaczyński uważa, że tacy ludzie są bohaterami
Jarosław Kaczyński: Jasnowidzenie nie jest dane Ziobrze, ani mnie
– Kto za to odpowiada, że taki człowiek w ogóle był? – dopytywała na sejmowym korytarzu Jagoda Oracz z TVP. – Ci wszyscy, którzy na początku lat 90. opowiadali się przeciwko radykalnej rewolucji, praktycznie przeciwko Porozumieniu Centrum – odparł Jarosław Kaczyński. – Ale był jednak sędzią awansowanym przez Ziobrę. Ktoś tego człowieka wpuścił do tego KRS-u… – kontynuowała w biegu dziennikarka. – On później był gdzie indziej wpuszczany i wiadomo, po której stronie walczył.
