« Trzy bilboardy za Ebbing, Missouri » nieoczekiwanie stał się największym przegranym gali rozdania Oscarów 2018. Wygrała przede wszystkim dziecięca miłość do kina Guillermo del Toro, choć dla większości będzie to rozczarowaniem.
« Trzy bilboardy za Ebbing, Missouri » nieoczekiwanie stał się największym przegranym gali rozdania Oscarów 2018. Wygrała przede wszystkim dziecięca miłość do kina Guillermo del Toro, choć dla większości będzie to rozczarowaniem.
90.gala rozdania Oscarów skończyła się bez większych zaskoczeń, bez politycznego wydźwięku, bez szumnie zapowiadanych rewolucji. Po tak burzliwym roku, który miał przede wszystkim przynieść nowe, jedyne co czujemy to rozczarowanie. Czy pomijając cały teatrzyk wokół gali zatriumfowało to, co w niej najważniejsze, a więc kino? I z tym można by polemizować.
Zaczynając z największą liczbą nominacji « Kształt wody » Guillermo del Toro zdobył 4 statuetki, jednak w najważniejszych kategoriach: dla najlepszego filmu, za najlepszy scenariusz oryginalny, dla najlepszego reżysera oraz za najlepszą muzykę.
Jednym z niewielu zaskoczeń był Oscar za scenariusz oryginalny dla « Uciekaj! » – reżyser Jordan Peele nieoczekiwanie sprzątnął go sprzed nosa Martina McDonagh, bo w tej kategorii wszyscy stawiali na « Trzy bilboardy… ». Jednak reżyser Martin McDonagh musiał obejść się smakiem nie tylko w tej kategorii, ale przede wszystkim w najważniejszej – dla najlepszego filmu. Ostatecznie na 7 nominacji faworyt zdobył zaledwie 2 – za główną rolę damską (Frances McDormand) i drugoplanową męską (Sam Rockwell).
Samej gali, mimo początkowo zapowiedzianej na wstępie Jimmy’ego Kimmela akcji « me too » totalnie zabrakło spontaniczności, rewolucyjności, a tym samym autentyczności. Miała być wielka zmiana, rewolucja, a tymczasem poświęcono jej jedno, dokładnie ustalone w czasie pasmo po godzinie 5 rano, co wypadło drętwo, sztucznie i zwyczajnie bez mocy. Jednak wtedy właśnie delikatnie, ale wybuchł « girl power », kiedy to honor zaczęły ratować Helen Mirren i Jane Fonda, zapowiadając nominowanych za najlepszą rolę męską. Następnie przyszły Jodie Foster i Jennifer Lawrence z nominacją za najlepszą rolę męską. Ale najlepsze co można było zrobić w tej sprawie, zrobiła fenomenalna Francess McDormand, co przejdzie do historii jako najmocniejszy moment 90. gali rozdania Oscarów.
