Home Polish — mix Elżbieta Witek przed komisją śledczą. Posłanka Lewicy: Zrobiło mi się jej potwornie...

Elżbieta Witek przed komisją śledczą. Posłanka Lewicy: Zrobiło mi się jej potwornie żal

94
0
SHARE

– To jest bardzo charakterystyczne, że świadkowie ‘nie wiedzą, nie pamiętają’. Nie zostawiali żadnych dowodów, bo wszystko było ‘na gębę’, czyli ‘nie wiem, nie pamiętam, to nie ja’ albo ‘nie udowodnicie mi, że to ja’ – mówi w rozmowie z Gazeta.pl posłanka Nowej Lewicy Anita Kucharska-Dziedzic, członkini komisji śledczej ds. wyborów kopertowych. W środę przed komisją zeznania składała była marszałkini Sejmu Elżbieta Witek.
– Pani Elżbieta Witek jest kobietą, pełniła funkcję marszałkini Sejmu, drugiej osoby w państwie. Gdyby wybory nie doszły do skutku, byłaby pierwszą osobą w państwie. Myślałam sobie przez całe przesłuchanie, że właściwie nikt jej przy całym tym procesie legislacyjnym nie zapytał o opinię, co ona, jako druga osoba w państwie, myśli o organizacji wyborów drogą korespondencją. Tak, jakby była marszałkinią tylko do organizowania procesu legislacyjnego. Z punktu widzenia kobiecego, feministycznego, zrobiło mi się jej potwornie żal, przy całych zarzutach co do tego, jaką była marszałkinią – mówi w rozmowie z Gazeta.pl posłanka Lewicy Anita Kucharska-Dziedzic, komentując środowe przesłuchanie Elżbiety Witek.
REKLAMA

Zobacz wideo Paweł Jabłoński wykluczony z komisji śledczej! Joński: Pan bezczelnie nas oszukał (nagranie z wtorku)

Jak dodaje parlamentarzystka, « to jest bardzo charakterystyczne, że świadkowie nie wiedzą, nie pamiętają ». – Nie zostawiali żadnych dowodów, bo wszystko było « na gębę », czyli « nie wiem, nie pamiętam, to nie ja » albo « nie udowodnicie mi, że to ja ». Pani marszałkini mówiła, że była tylko odpowiedzialna za proces legislacyjny. Wszyscy de facto umywają ręce. Dzisiaj pani marszałkini pokazała, że jedyną osobą odpowiedzialną za ten bałagan, za te utracone 70 mln zł, jest premier Mateusz Morawiecki – wskazuje Anita Kucharska-Dziedzic.
– Pani marszałkini pamięta, że były to czasy wyjątkowe, nienormalne. Nie pamięta za to, od kogo usłyszała o pomyśle organizacji wyborów korespondencyjnych, nie pamięta kiedy, nie pamięta żadnych konsultacji i zebranych ekspertyz. Każda osoba, która przychodzi na przesłuchania, mniej więcej wie, o co pytamy. To nie jest zagubiona pani, która nie bardzo wie, co się wokół niej dzieje. Nie była w stanie przygotować sobie odpowiedzi na pytania, które już po wielokroć zadawaliśmy – dodaje parlamentarzystka.
– Czy brak pamięci świadków co do niektórych szczegółów nie utrudnia pracy komisji? – pytamy posłankę Lewicy. – Po prostu musimy się oprzeć na dokumentach. Zrobimy prawdopodobnie to, co robiła Najwyższa Izba Kontroli. Pójdziemy tropem dokumentów i tego, na co dokumentów i potwierdzeń nie ma, a powinny być – zaznacza Anita Kucharska-Dziedzic. Komisja śledcza ds. wyborów kopertowych. Elżbieta Witek: To nie było widzimisię
– Absolutnie nie wiem od kogo i kiedy dowiedziałam się o pomyśle dotyczącym wyborów korespondencyjnych – mówiła podczas przesłuchania marszałkini Sejmu Elżbieta Witek. – Myśmy starali się podejść do tego bardzo odpowiedzialnie, to nie było żadne nasze widzimisię, przeprowadzenie wyborów korespondencyjnych, tylko szukanie takiego rozwiązania, które by te wybory umożliwiło w najbardziej bezpieczny sposób. Gdybyśmy wtedy wszyscy odpowiedzialnie do tego podeszli, (…) moglibyśmy te wybory korespondencyjne przeprowadzić 10 maja. Ale tutaj rzeczywiście potrzebna była zgoda całej klasy politycznej – zapewniała.

Posłanka PSL Agnieszka Kłopotek pytała Witek m.in. o to, czy 70 mln zł powinno zostać wydane, « jeżeli nie została podpisana żadna umowa, która zagwarantowałaby Poczcie Polskiej, że dostanie wynagrodzenie za przygotowanie tych wyborów ». – Nie znam szczegółów, natomiast jeżeli przygotowuje się wybory, każde wybory kosztują, zawsze.

Continue reading...