Home Polish — mix Kupcy z ul. Marywilskiej zrozpaczeni. "To jest tragedia, która dopiero się rozpoczyna"

Kupcy z ul. Marywilskiej zrozpaczeni. "To jest tragedia, która dopiero się rozpoczyna"

107
0
SHARE

Strażacy dogaszają pożar, który wybuchł w niedzielę w hali przy ul. Marywilskiej 44 w Warszawie. W sklepach i punktach usługowych pracowało tam kilka tysięcy osób. – Wszystko poszło z dymem. Co gorsze, wielu z tych ludzi nie miało ubezpieczonych sklepów – komentował w rozmowie z o2.pl syn jednego z najemców.
Ognia już nie ma, jednak strażacy nadal mają bardzo dużo pracy – trwa dogaszanie centrum handlowego przy ulicy Marywilskiej w Warszawie. Ogień pojawił się w niedzielę po godz. 3 nad ranem, słup dymu było widać z wielu kilometrów. W środku było ok. 1,4 tys. sklepów, głównie z odzieżą. – Strażacy nadal mają bardzo sporo do zrobienia, bo hala była duża. Przegrzebują, przerzucają, przelewają wszelkie materiały, które znajdowały się w hali, aby ugasić zarzewia ognia, które jeszcze się mogą pojawić. Były to materiały łatwopalne, było ich dużo, to głównie tekstylia. Trzeba to wszystko przelać, żeby uniknąć ponownego pożaru – komentowała po południu mł. kpt. inż. Katarzyna Urbanowska, rzeczniczka prasowa Mazowieckiego Komendanta Wojewódzkiego PSP.
REKLAMA

Zobacz wideo Piotr Kuczyński: Z cenami prądu i gazu nie będzie tak źle, jak się zapowiadało
Pożar hali przy ul. Marywilskiej. « Nie będzie czego ratować »
Działania straży zza ogrodzenia kompleksu nadal obserwują handlowcy, z których wielu pochodzi z Wietnamu. Stowarzyszenie Przedsiębiorców Wietnamskich planuje na niedzielny wieczór spotkanie poświęcone pomocy dla kupców. Rozmowy na ten temat zapowiadają także władze Warszawy i wojewoda.
– Już około godziny 4.15 zadzwonił do mnie tata, który prowadzi interesy na Marywilskiej 44 od 10 lat, od samego początku hali. Pierwsze informacje dostaliśmy od ochrony, która była na miejscu. To oni zatelefonowali do mojego taty i przekazali, że wszystkie hale stoją w ogniu. Przed godziną piątą na miejscu był już mój tata, który wszystko bezpośrednio mi relacjonował. Mówił, że wszystko stoi w ogniu, że nie będzie czego ratować – mówił w rozmowie z o2.pl Kacper Ponichtera, syn jednego z najemców, prowadzącego sklep obuwniczy.
– Wszystko poszło z dymem. Co gorsze, wielu z tych ludzi nie miało ubezpieczonych sklepów – dodał. Mężczyzna przekazał, że jego ojciec po otrzymaniu informacji o pożarze « miał bardzo wysokie ciśnienie. – To był cały dorobek jego życia, jedyne źródło utrzymania – zaznaczył.
– Wiem, że wiele osób wylądowało w szpitalu, głównie kobiet. Przyczyną było wysokie ciśnienie, informacje o tym zdarzeniu. Wiem też, że kilku pracowników obsługi hali wylądowało w szpitalu. To wszystko przez wdychanie tego dymu. Przecież płoną tam tony sylikonu, plastiku – przekazał w rozmowie z o2.pl syn najemcy.
Pożar ma związek z planami budowy osiedla?
Ponichtera na swoim Facebooku zauważa, że pożar zbiegł się z niedawnymi strajkami kupców przeciwko podnoszeniu czynszu i budowie nowej hali firmy Mirbud (właściciela Marywilskiej 44) w Mysiadle. Twierdzi również, że jeden z « czołowych deweloperów w kraju » ma plany budowy osiedla « Maryvilla 44 » w miejscu centrum handlowego.

Continue reading...