Домой Polish — mix Pas na Okęciu zamknięty m.in. na czas usunięcia fragmentów samolotu. "To zagrożenie"

Pas na Okęciu zamknięty m.in. na czas usunięcia fragmentów samolotu. "To zagrożenie"

258
0
ПОДЕЛИТЬСЯ

— Na pasie mogą być fragmenty golenia podwozia lub kadłuba — tak publicysta lotniczy Michał Setlak tłumaczył w TVN24, dlaczego lotnisko Chopina musi być nieczynne na kilka godzin po awaryjnym lądowaniu — choć samolot już usunięto.
Bombardier Q-400 Polskich Linii Lotniczych lądował awaryjnie na Lotnisku Chopina w Warszawie. Przednie podwozie samolotu schowało się po dotknięciu pasa, a dziob samolotu uderzył w podłoże. Pasażerowie zostali ewakuowani wylądowaniu, nic im się nie stało.
Jak mogła wyglądać akcja ratownicza podczas lądowania? Ekspert lotniczy Grzegorz Brychczyński opisywał w rozmowie z TVN24, że pierwsze do akcji wkraczają wozy gaśnicze, dalej — ratownicy. — Czas dojazdu wynosi 2 — 3 minuty — podkreślał.
Wg eksperta pilot mógł wiedzieć, że doszło do awarii podwozia i dzięki temu — powiadomić kontrolę lotów. Podkreślał, że na razie najważniejsze, że nikt z pasażerów i załogi nie ucierpiał.
Brychczyński zauważył, że do awaryjnego lądowania doszło przed wieczorną «falą» odlotów i lądowań. Ich opóźnienie czy odwołanie będzie kłopotem dla wielu pasażerów. Przyczyny awarii poznamy za jakiś czas
— Prawdopodobną przyczyną jest awaria mechaniczna. Ale za wcześnie jest, aby snuć teorie (o dokładnych przyczynach awarii — red.) — mówił z kolei w TVN24 publicysta lotniczy Michał Setlak. Podkreślał, że aby mieć pewność co do tego, co się stało, trzeba poczekać na efekt pracy komisji ds. badania wypadków lotniczych. — Najważniejsze, że nikomu nic się nie stało — zaznaczył.
Setlak stwierdził, że zamknięcie pasa startowego może być związane z pracami ekspertów z komisji badania wypadków lotniczych i służb lotniska. — Na pasie mogą być fragmenty golenia podwozia lub kadłuba — dodał. Takie elementy samolotu mogłyby być zagrożeniem dla innych.
— Gdy zostaną oczyszczone pasy startowe i będzie stwierdzone, że nie ma tam elementów zagrażających bezpieczeństwu, to samoloty będą mogły lądować — wyjaśnił. Rzecznik LOT: Lądowanie zostało wykonane perfekcyjnie
Na lotnisku jest nasz reporter, Tomasz Golonko. — W hali panuje spokój i cisza. Obsługa informuję wszystkich zainteresowanych co się wydarzyło — opisuje.
Oświadczenie po zdarzeniu wydał LOT, do którego należy maszyna. Przewoźnik poinformował, że to Bombardier Dash Q400. — Po lądowaniu nie zablokowała się przednia część podwozia, w efekcie ono się złożyło, a samolot uderzył kadłubem o pas startowy — mówi w rozmowie z metrowarszawa.pl rzecznik przewoźnika Adrian Kubicki.
Jak dodaje, doszło do usterki technicznej. — Podwozie, które się wysunęło, nie zasygnalizowało poprawnego zablokowania. Piloci wiedzieli, że podczas lądowania może dojść do złożenia się przedniej goleni, czego skutkiem mogło być to, do czego właśnie doszło — wyjaśnia.
Jak dodaje, w związku z tym, że samolot zasygnalizował tę usterkę, załoga mogła przygotować się do lądowania. — Lądowanie zostało wykonane perfekcyjnie. Dzięki czemu możemy mówić o tym, że nikomu nic się nie stało. Jedyny techniczny problem, który pozostał, to udrożnienie lotniska, żeby przywrócić mu standardowe funkcjonowanie lotniska, na pewno potrwa to do 23:30, ale może i dłużej, czas nie jest najlepszym doradcą, na bieżąco będziemy informować o ewentualnych zmianach — mówi rzecznik. Bombardier Q-400 Polskich Linii Lotniczych. Przednie podwozie samolotu schowało się po dotknięciu pasa, a dziob samolotu uderzył w podłoże. Pasażerowie zostali ewakuowani wylądowaniu, nic im się nie stało. Jak mogła wyglądać akcja ratownicza podczas lądowania? Ekspert lotniczy Grzegorz Brychczyński opisywał w rozmowie z, że pierwsze do akcji wkraczają wozy gaśnicze, dalej — ratownicy. — Czas dojazdu wynosi 2 — 3 minuty — podkreślał. Wg eksperta pilot mógł wiedzieć, że doszło do awarii podwozia i dzięki temu — powiadomić kontrolę lotów. Podkreślał, że na razie najważniejsze, że nikt z pasażerów i załogi nie ucierpiał. Brychczyński zauważył, że do awaryjnego lądowania doszło przed wieczorną «falą» odlotów i lądowań. Ich opóźnienie czy odwołanie będzie kłopotem dla wielu pasażerów. — Prawdopodobną przyczyną jest awaria mechaniczna. Ale za wcześnie jest, aby snuć teorie (o dokładnych przyczynach awarii — red.) — mówił z kolei w TVN24 publicysta lotniczy Michał Setlak. Podkreślał, że aby mieć pewność co do tego, co się stało, trzeba poczekać na efekt pracy komisji ds. wypadków lotniczych. — Najważniejsze, że nikomu nic się nie stało — zaznaczył. Setlak stwierdził, że zamknięcie pasa startowego może być związane z pracami ekspertów z komisji badania wypadków lotniczych i służb lotniska. — Na pasie mogą być fragmenty golenia podwozia lub kadłuba — dodał. Takie elementy samolotu mogłyby być zagrożeniem dla innych. — Gdy zostaną oczyszczone pasy startowe i będzie stwierdzone, że nie ma tam elementów zagrażających bezpieczeństwu, to samoloty będą mogły lądować — wyjaśnił. Na lotnisku jest nasz reporter, Tomasz Golonko. — W hali panuje spokój i cisza. Obsługa informuję wszystkich zainteresowanych co się wydarzyło — opisuje. Oświadczenie po zdarzeniu wydał LOT, do którego należy maszyna. Przewoźnik poinformował, że to Bombardier Dash Q400. — Po lądowaniu nie zablokowała się przednia część podwozia, w efekcie ono się złożyło, a samolot uderzył kadłubem o pas startowy — mówi w rozmowie z metrowarszawa.pl rzecznik przewoźnika Adrian Kubicki. Jak dodaje, doszło do usterki technicznej. — Podwozie, które się wysunęło, nie zasygnalizowało poprawnego zablokowania. Piloci wiedzieli, że podczas lądowania może dojść do złożenia się przedniej goleni, czego skutkiem mogło być to, do czego właśnie doszło — wyjaśnia. Jak dodaje, w związku z tym, że samolot zasygnalizował tę usterkę, załoga mogła przygotować się do lądowania. — Lądowanie zostało wykonane perfekcyjnie. Dzięki czemu możemy mówić o tym, że nikomu nic się nie stało. Jedyny techniczny problem, który pozostał, to udrożnienie lotniska, żeby przywrócić mu standardowe funkcjonowanie lotniska, na pewno potrwa to do 23:30, ale może i dłużej, czas nie jest najlepszym doradcą, na bieżąco będziemy informować o ewentualnych zmianach — mówi rzecznik.

Continue reading...