Większość prognoz długoterminowych przewiduje, że obecne ochłodzenie szybko minie i nadchodzące miesiące będą gorące. Od czasu do czasu potężnie zagrzmi i zawieje. Co gorsza, rolnicy mogą na próżno wypatrywać deszczów.
Wiosna była bardzo zaskakująca. Najpierw mieliśmy zimny (a nawet mroźny) marzec, który nie zapowiadał niczego dobrego w kolejnych miesiącach – wielu z nas z pewnością pamiętało jeszcze zeszłoroczny atak zimy w drugiej połowie kwietnia i na początku maja.
Tymczasem już na początku kwietnia pogoda w Polsce uległa radykalnej zmianie – temperatura zaczęła przekraczać 20 st. C, a cały kwiecień zapisał się jako najcieplejszy w historii meteorologicznych pomiarów. Rekordowo ciepły był również maj – w Warszawie jego średnia temperatura osiągnęła 18,3 st. C.
Czy tak ciepłą wiosnę można było przewidzieć? I czy jest możliwe postawienie wiarygodnej prognozy dla nadchodzącego lata?
Wydawałoby się, że odpowiedź brzmi… nie. Doskonale wiemy, jak zawodne potrafią być telewizyjne prognozy pogody, szczególnie gdy dotyczą okresu dłuższego niż pięć dni. Szamani i naukowcy
W mediach wprawdzie pojawiają się prognozy sezonowe, które krzyczą do nas z okładki, że oto czeka nas „najgorętsze lato w historii” lub „zima stulecia”. Ale często ich autorami są współcześni szamani, którzy analizują zachowanie przyrody i próbują zgadnąć, jakie będzie nadchodzące lato lub (częściej) zima. Zwykle tyle jest prognoz, ilu szamanów. Pszczelarz spod Nowego Sącza obserwuje zachowanie pszczół i prognozuje zimę mroźną, ktoś inny zaś twierdzi, że będzie ciepła. Gdy nadejdzie lato czy zima, któraś z tych prognoz się sprawdzi, co oczywiście nie oznacza, że są one coś warte.
