Żołnierze WOT mogą być jedynymi, których niemal całkowicie uzbroją i wyposażą polskie zakłady przemysłu obronnego. Co dostaną i ile to będzie kosztować?
Dziś polskiemu przemysłowi obronnemu trudno się obejść bez zagranicznych komponentów. Być może jest tak, jak twierdzi Dariusz Gwizdała, wiceszef BBN, że mówienie, iż jesteśmy w stanie zbudować okręt podwodny jest taką samą prawdą, jak mówienie o tym, że moglibyśmy zbudować prom kosmiczny. Eksperci nie mają jednak wątpliwości, że polski przemysł obronny jest w stanie uzbroić żołnierzy WOT w najnowszą broń oraz zaopatrzyć w indywidualny sprzęt i wyposażenie.
To kosztowna formacja. Jak informował wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz, na tworzenie Wojsk Obrony Terytorialnej w 2018 r. zaplanowano kwotę ponad 1,5 mld zł. Z tej puli 576,9 mln to wydatki osobowe, a niemal 936 mln – wydatki majątkowe. Do końca 2019 r. MON planuje wydać na nowy rodzaj sił zbrojnych ponad 3,5 mld zł.
Jaki sprzęt za te pieniądze trafi do terytorialsów? Strategiczny cel rządu, deklarowany przez byłego ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza, zakładał, że sto procent wyposażenia i uzbrojenia żołnierzy WOT będzie pochodziło z krajowych firm. Czy jest to możliwe?
Jak się dowiadujemy w PGZ, nie ma sensu uruchamiać od podstaw nowych linii, by produkować niektóre drobne elementy żołnierskiego wyposażenia, jak choćby okulary balistyczne, rękawice taktyczne czy ochronniki słuchu. Byłoby to niezasadne i ekonomicznie nieopłacalne.
WOT, jak wskazuje definicja, to lekka piechota. Nie znaczy to jednak, że ma być uzbrojona w muzealną broń i wyposażenie zalegające w wojskowych magazynach.
Gen. dyw. Wiesław Kukuła, dowódca WOT, powtarzał, że ma to być w pełni nowoczesna formacja naszego wojska. Jeśli chodzi o niektóre rodzaje uzbrojenia — nawet najnowocześniejsza. Przykładowo dziś tylko WOT posiada na wyposażeniu minidrony bojowe produkowane przez Grupę WB — innowacyjną amunicję krążącą Warmate.
