Start kontrowersyjnego systemu ETS2, który ma wprowadzić opłaty za emisje w sektorach transportu i ogrzewania budynków i domów, został przesunięty o rok – z 2027 na 2028. Decyzja, uzgodniona przez państwa członkowskie UE 5 listopada 2025 r., jest ogłaszana przez rządzących jako polityczny sukces. Jednak eksperci ostrzegają, że roczna zwłoka to jedynie odroczenie w czasie nieuchronnej, drakońskiej podwyżki kosztów, na które Polska – jako kraj o najbardziej emisyjnym mikście energetycznym w UE – wciąż nie jest gotowa. Bruksela jednocześnie utrzymała ambitny cel redukcji emisji o 90% do 2040 roku, potwierdzając, że kierunek transformacji pozostaje niezmienny.
• Start kontrowersyjnego systemu ETS2, który ma wprowadzić opłaty za emisje w sektorach transportu i ogrzewania budynków, został przesunięty o rok – z 2027 na 2028. Decyzja, uzgodniona przez państwa członkowskie Unii Europejskiej 5 listopada 2025 r., jest odtrąbiona przez rządzących jako polityczny sukces.
• Jednak eksperci ostrzegają, że roczna zwłoka to jedynie odroczenie w czasie nieuchronnej, drakońskiej podwyżki kosztów, na które Polska – jako kraj o najbardziej emisyjnym mikście energetycznym w UE – wciąż nie jest gotowa.
• Bruksela jednocześnie utrzymała ambitny cel redukcji emisji o 90% do 2040 roku, potwierdzając, że kierunek transformacji pozostaje niezmienny.
• Wiele komentarzy w Brukseli i poza nią wprost wskazuje, że prawdziwym powodem przesunięcia ETS2 o rok jest nie uniknięcie kosztów i obciążania nimi obywateli, a uniknięcie politycznego samobójstwa dla rządzących.
Start kontrowersyjnego systemu ETS2, który ma wprowadzić opłaty za emisje w sektorach transportu i ogrzewania budynków, został przesunięty o rok – z 2027 na 2028. Decyzja, uzgodniona przez państwa członkowskie Unii Europejskiej 5 listopada 2025 r., jest odtrąbiona przez rządzących jako polityczny sukces.
Jednak eksperci ostrzegają, że roczna zwłoka to jedynie odroczenie w czasie nieuchronnej, drakońskiej podwyżki kosztów, na które Polska – jako kraj o najbardziej emisyjnym mikście energetycznym w UE – wciąż nie jest gotowa. Bruksela jednocześnie utrzymała ambitny cel redukcji emisji o 90% do 2040 roku, potwierdzając, że kierunek transformacji pozostaje niezmienny.
Unijni ministrowie środowiska, podczas posiedzenia Rady UE do spraw Środowiska, zgodzili się przesunąć start systemu handlu emisjami dla budynków i transportu (ETS2) o dwanaście miesięcy.
• Do końca 2025 r. Komisja Europejska ma opracować ostateczne zasady funkcjonowania systemu, w tym mechanizmy mające stabilizować ceny uprawnień (planowany pułap to około 45 euro za tonę CO₂ do 2029 roku).
• W latach 2025-2026 potrwa etap monitorowania i raportowania emisji, jednak bez obowiązku ich opłacania.
• W styczniu 2028 r. nastąpi pełne uruchomienie ETS2, co będzie jednoznaczne z wprowadzeniem nowych opłat doliczanych do cen paliw i kosztów ogrzewania mieszkań.
„Fałszywe“ zwycięstwo rządzących. Dlaczego roczne opóźnienie nie rozwiązuje polskiego problemu z ETS 2?
Mimo iż nasi obecnie rządzący ogłaszają rok zwłoki za ogromny sukces to nie da się wszystkim zamydlić oczu. Eksperci są zgodni – jest to jedynie odsunięcie i to w zbyt krótkim w czasie nieuniknionej katastrofy finansowej dla wielu polskich rodzin, a nie jej uniknięcie. Polska, z powodu swoich specyficznych wyzwań strukturalnych, nadal pozostaje krajem najbardziej narażonym na gigantyczne koszty tego systemu w całej Unii Europejskiej.
Krytyczną ocenę sytuacji formułują eksperci, w tym przedstawiciele Polskiej Izby Gospodarczej Sprzedawców Węgla (PIGSW), którzy wskazują na rażącą niegotowość kraju:
Po polskich drogach jeździ jeden z najstarszych parków samochodowych w UE, w którym dominuje przewaga aut na benzynę i olej napędowy.
Rządowe programy wsparcia transformacji, takie jak „Czyste Powietrze”, działają zbyt wolno i w sposób, który nie nadąża za skalą wyzwania termomodernizacyjnego.
W efekcie, gigantyczne obciążenie dla polskich rodzin i przedsiębiorstw nie zniknęło – po prostu nadejdzie o 12 miesięcy później. Eksperci podkreślają, że prawdziwym zwycięstwem, na które czekali Polacy, nie było opóźnienie ETS2, lecz jego całkowite zablokowanie lub wynegocjowanie dla Polski specjalnych, długotrwałych derogacji. Na drakońskie podwyżki, które i tak nadejdą, nikt w Polsce nie jest gotowy – ani w 2027, ani w 2028 roku.
ETS2 już mieni się jako ryzyko wyborcze dla rządzących w całej UE
Wiele komentarzy w Brukseli i poza nią wprost wskazuje, że prawdziwym powodem przesunięcia ETS2 o rok jest nie uniknięcie kosztów i obciążania nimi obywateli, a uniknięcie politycznego samobójstwa dla rządzących.
Okazuje się, że rok 2027 będzie nie tylko w Polsce, ale też i w wielu innych krajach Unii Europejskiej rokiem wyborczym. Wejście ETS2 w tym terminie oznaczałoby drastyczne podwyżki cen paliw i ogrzewania tuż przed głosowaniem, co mogłoby się okazać druzgocące dla rządzących w wielu europejskich krajach.
Decyzja Rady UE ds. Środowiska jednocześnie utrzymała ambitny cel redukcji emisji o 90% do 2040 roku w porównaniu z 1990 rokiem. Harmonogram transformacji energetycznej jest więc twardy, a roczne opóźnienie systemu opłat nie zmienia faktu, że Polska musi czterokrotnie przyspieszyć tempo modernizacji swoich systemów ciepłowniczych i budynków, aby uniknąć masowego ubóstwa energetycznego.